Recenzja filmu

Kilka prostych słów (2007)
Anna Kazejak
Agata Kulesza
Marlena Kaźmierczak

Kilka słów za mało

Film udany, choć jakby niepełny, ambitny, ale brak w nim przestrzeni, by ambicje te w pełni wybrzmiały.
Tytułowa prostota jest zbawieniem i przekleństwem filmu Anny Kazejak-Dawid. Film udany, choć jakby niepełny, ambitny, ale brak w nim przestrzeni, by ambicje te w pełni wybrzmiały. Krystyna jest typem matki-hipiski. Po raz kolejny ma kłopoty finansowe, które postanawia zażegnać, wysyłając córkę na casting do zespołu wokalnego. Jadąc na niego zatrzymują się na campingu, gdzie spotykają mężczyznę, z którym Krystyna była kiedyś związana. Nietrudno się domyślić, że dawne emocje powrócą, do tego dochodzi temat tzw. ogólnych rozrachunków życiowych. Kazejak-Dawid buduje swoją opowieść na półtonach, skrywanych emocjach, konsekwentnie trzymając się konwencji realistycznej. Nie poucza, nie zarzyna sytuacji łopatologią dialogów, stara się trzymać psychologicznego prawdopodobieństwa. Problemem, podobnie jak w przypadku nowelki "Efekt pamięci" staje się metraż. To film na znacznie dłuższą opowieść. Mając do dyspozycji zaledwie pół godziny, reżyserka zmuszona jest dokonać zbyt radykalnych skrótów, zbyt obcesowo rozwiązać psychologicznie relacje bohaterów. Ciekawe w zamyśle postaci nie mają czasu się rozwinąć, w końcówce mamy wręcz do czynienia z bajką i prostym przesłaniem: Kochajmy się. Owszem, kilka prostych słów czasami zbawia, ale w tym przypadku warto by je ułożyć w parę zdań wielokrotnie złożonych.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones